Mircea Cărtărescu, Dlaczego kochamy kobiety
- Kurier
- 11,79 zł
- paczkomat
- 13 zł
- poczta
- 12 zł
- odbiór osobisty (Warszawa)
- 0 zł
- pliki
- 0 zł
Przeczytaj fragment ZamknijMircea Cărtărescu
Dlaczego kochamy kobiety
fragment
Mała murzynka
Proszę łaskawe czytelniczki tej książki, by nie przypinały mi już na samym początku etykietki pedanta, jeśli rozpocznę cytatem. W młodości miałem idiotyczny zwyczaj mówienia cytatami, cieszyłem się z tego powodu nieco smutną sławą w liceum im. Cantemira. Moi koledzy taszczyli do szkoły dziesięciokilowe magnetofony, włączali muzykę i tańczyli na lekcjach francuskiego... Garsonel, nasz zwariowany profesor, gromadził wokół siebie dziewczęta i uczył je mówić po francusku wszystkie możliwe świństwa... Dwóch kolegów przeglądało z tyłu klasy szwedzkie gazety porno... Jedynie ja, żyjący w świecie książek, pisałem na tablicy jakiś cytat z Camusa lub T.S. Eliota, który miał się nijak do atmosfery rozpasania w naszej zakurzonej i odrapanej klasie. Na jego widok, siedzące na katedrze z nogą na nogę dziewczyny, którym spod podwiniętego fartuszka widać było całe uda, nie siliły się już nawet na grymas czy lekceważące westchnienie. Przywykły. Patrzyły przeze mnie, jakbym wcale nie istniał i tak minęło mi liceum: dziwak w obszarpanym mundurku, który wypisuje na tablicy niezrozumiałe teksty albo rozmawia z kasztanami na skraju piaskownicy do skoku w dal. Mówiłem cytatami nie przez snobizm, ani po to, by się wywyższać (zaszpanować można było tylko muzyką rockową i listą poznanych lasek, wszystko inne to bzdury), ale dlatego, że zdarzało mi się kochać jakiegoś autora do szaleństwa, identyfikować się z nim i wierzyć, że tylko wypowiedziane przez niego słowa wyrażają fundamentalną prawdę świata, podczas gdy cała reszta jest pustosłowiem.
Z upływem czasu pozostałem tym samym jerk, który nie dba o to, w co się ubiera, co je i co mówi czy to przy piwie czy na kolokwium, ale przynajmniej w dwóch kwestiach stałem się ostrożniejszy. Pierwsza dotyczy opowiadania snów (do tego wrócę jeszcze przy innej okazji), zaś druga, cytowania moich ulubionych autorów. Obydwie nudzą śmiertelnie zarówno w piśmie, jak i w każdej prowadzonej dyskusji, przez co sprawiasz wrażenie osoby niedostępnej. Mimo to, bywają takie momenty, gdy wydaje mi się, że zaraz umrę jeśli nie opowiem snu czy nie posłużę się cytatem. Nie wyobrażam sobie na przykład tych stron bez słów Salingera na początku – pisarz, którego miłuję i podziwiam najbardziej – jakby reszta artykułu składała się z kilku wagoników kolejowych cytat zaś był lokomotywą. Czuję, że nie mogę mówić o stylu, o tym co znaczy mieć styl, jeśli nie rozpocznę dokładnie tak, jak rozpocznę.
Początkowo myślałem, że ten króciutki fragment pochodzi z Opowiadania dla Esmé, ale z zaskoczeniem odnalazłem go w Człowieku Śmiechu. Oto, co mówi Salinger przerywając opowiadanie o pewnych dzieciach jadących na mecz, którym kierowca autobusu opowiada niekończące się historie jak w amerykańskich kreskówkach o Spidermanie czy Batmanie:
„Tak na poczekaniu przypominam sobie zaledwie trzy spotkane w życiu dziewczyny, które na pierwszy rzut oka zrobiły na mnie wrażenie niesłychanych piękności. Jedną z nich była szczupła dziewczyna w czarnym kostiumie kąpielowym, która w 1936 roku nie mogła sobie zupełnie poradzić z otwarciem pomarańczowego parasola na Jones Beach. Drugą była dziewczyna na pokładzie statku wycieczkowego na Morzu Karaibskim, w roku 1939, która rzuciła w morświna zapalniczką. A trzecią była dziewczyna Wodza, Mary Hudson.”
Zamiast tłumaczyć teraz, dlaczego te przebłyski czystego piękna są tak literacko zachwycające (choć na pierwszy rzut oka zdają się banalne), zostawiam lokomotywę taką, jaką jest i przechodzę do wagonów. Pierwszy zaś wagon jest o tyle dziwny, o ile okazuje się być prawdziwym wagonem w pełnym tego słowa znaczeniu. To właśnie w wagonie metra spotkałem – właściwie, miałem okazję widzieć ją zaledwie kilka minut – tę, która utkwiła mi w pamięci do dziś jako najpiękniejsza kobieta świata. Oczywiście jej cudowność może mieszać się teraz w moim umyśle z nierzeczywistością karuzeli nad brzegiem oceanu, z bałwanami morskimi pieniącymi się przy przystani, z człowiekiem-posągiem zamarłym na swoim postumencie (pierwszy, jakiego kiedykolwiek widziałem i który zainspirował mnie do napisania jednego z rozdziałów w Orbitor) z ciągnącymi się w nieskończoność sklepikami z biżuterią obnoszącymi się wzdłuż falez ze złotymi łańcuszkami, z automatami, w które wkłada się jednocentówkę by dostać z powrotem eliptyczną spłaszczoną monetę z olbrzymimi sekwojami z Red Wood... z uliczkami biegnącymi w górę i w dół, z Chinetown, z palmami zamiatającymi leniwie niebo nad (czy mogę trzymać to dłużej w tajemnicy?) San Francisco, miastem skonstruowanym wokół małej murzynki z metra, na wzór i podobieństwo jej piękna.
Mieszkałem w Berkeley i każdego ranka opuszczałem moje maleńkie przedmieście z KFC i K-Martem na uboczu, by wsiąść do metra, które zabierało mnie, pod przesmykiem oceanu, prosto do serca Frisco. W 1990 byłem jeszcze długowłosym smarkaczem w skórzanej kawowej kurtce, który włóczył się po ulicach z rękami w kieszeniach i wyobrażał sobie, że stąpa dokładnie po śladach Ferlighetti’ego i Kerouac’a. Metro, słynne The Bart, ma w sobie coś szczególnie eleganckiego. Różni się totalnie od nędznego nowojorskiego metra, które zdaje się brudne od smarów i sadzy, ponury pejzaż negatywnej utopii! Gibkie i białe jak mleko, The Bart mknie pod oceanem tak spokojnym, jakby cały jego sufit stawał się powoli szkłem, przez które możesz oglądać zielone i wzburzone światło morza wraz z krzątaniną srebrzystych ryb. Pewnego ranka drzemałem na plastikowym krześle metra, gdy nagle ją ujrzałem. Nie byłem jedyny. Właściwie, przyglądali jej się wszyscy ludzie ze zbyt oświetlonego wagonu. (...)
Wydanie I
- Kategoria: Proza zagraniczna
- Seria wydawnicza: Inna Europa, Inna Literatura
- Tłumaczenie: Joanna Kornaś-Warwas
- Projekt okładki: Kamil Targosz
- Skład: Robert Oleś/d2d.pl
- Rodzaj okładki: Okładka miękka, foliowana ze skrzydełkami
- Wymiary: 125 mm × 195 mm
- Liczba stron: 176
- ISBN: 978-83-7536-022-6
- Cena okładkowa: 12,50 zł
- Data publikacji: 29 lutego 2008
Inni klienci kupili również:
- Ádám BodorPtaki Wierchowiny
- Jurij AndruchowyczDwanaście kręgów
- Ádám BodorOkręg Sinistra
- Tove DitlevsenMoja żona nie tańczy
- Deborah LevyKoszty życia
- Tove DitlevsenTrylogia kopenhaska
- Serhij ŻadanAnarchy in the UKR
- Lorrie MoorePtaki Ameryki
- Miriam ToewsZ ogniem
- Gianfranco CalligarichOstatnie lato w mieście