Był taki adres, było takie miejsce. Historia SPATiF-u jest opowieścią o czasie i ludziach do tego czasu należących. Artyści i pretendenci, kolorowe ptaki i alkoholowe ćmy. Tyrmand, Komeda, Jędrusik, okazjonalne kelnerki, przyszłe żony. Ci ludzie potrafili ze sobą rozmawiać, nie spieszyli się tak bardzo, nie gonili za luksusami, bo żadnych luksusów nie było. Przy wódce, tańcząc lub przeklinając, żyli, po prostu żyli. Ale było to życie prawdziwe, życie na dwieście procent. To miejsce dawało artystom namiastkę wolności, a wolność idzie w parze z radością i zabawą. Za drzwiami szarzyzna PRL-u, w klubie świat mieniący się całą paletą barw. „Polsko, nie bądź nudna” – wołał Kisiel. W SPATiF-ie zawsze było ciekawiej – tak jak w pasjonującej książce Aleksandry Szarłat.